​​​​​​​

​​​​​​​

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.

26 marca 2023

Jare Gody

Jeśli zapytać o korzenie Jarych Godów, to – podobnie, jak w przypadku innych słowiańskich świąt – nie wiemy o nich wiele. Pamiętajmy, że Słowianie nie mieli swojego alfabetu pisanego, nie zachowały się więc żadne najstarsze źródła, które mogłyby nam nakreślić, jak owo świętowanie i towarzysząca im obrzędowość, wyglądały. Najpewniej święto to poświęcone było bogowi Jaryle. Sam zaś rdzeń „jar”, oznaczał krzepkość, surowość, młodzieńczą siłę. „God” natomiast, to po prostu rok. Znamy go już ze Szczodrych Godów, kiedy to świętowano nowy rok słoneczny. Słowianie świętowali więc nowy rok dwa razy – zimą słoneczny, a wiosną – wegetacyjny. Tak naprawdę jednak każda pora roku miała swoje wielkie święto, w obrzędowości których znajdziemy wspólne elementy, jak palenie ognisk, czy odwiedzanie grobów. Wróćmy jednak do jarych godów.

Jar – starosłowiańska nazwa wiosny, wiąże się z budzeniem przyrody do życia. Ze snu budzą się zwierzęta i owady, śniegi i mrozy odchodzą, ale nie samoistnie. Trzeba je hucznie pożegnać, przegonić, zapomnieć o nich. W tym celu palono kukłę, symbolizującą Marzannę – boginię Zimy.


Odchodź Zimo! 
Przy dźwiękach pierwotnych instrumentów, wśród krzyków, śmiechu i śpiewów – Marzannę topiono lub palono, a czasem najpierw palono a potem topiono. Hałas odgrywał tutaj ważną rolę, bowiem, to on budził przyrodę do życia, rozbudzał także wiosenne demony, które – nie zawsze były nieprzychylne ludziom. Należało się z nimi po prostu odpowiednio obchodzić.

Kiedy już Marzannę zatopiono – nie wolno było się odwracać w drodze powrotnej aż do domu, aby nie sprowadzić na domowników śmierci. Nie wolno było także dotykać prochu spalonej kukły, aby nie sprowadzić na siebie nieszczęścia. Marzanna przemieniała się w tym czasie w Dziewannę – jej wiosenne wcielenie i powracała z kwiatami, zielenią i zapachami.

Po uroczystym pożegnaniu Marzanny gromadzono się na wzgórzach, gdzie palono wielkie ogniska, aby ogrzać przyrodę i przywołać słońce i ciepło. Zbierano leszczynowe i wierzbowe witki, które motano w barwne wiechy, a potem zatykano je na dachach i przy drzwiach, aby ochronić domy od piorunów i wiosennych nieszczęść. Zwyczaj ten przetrwał do dziś pod postacią niedzieli palmowej, a jeszcze tu i ówdzie na wsiach gospodarze poświęcone palmy wtykają za ramy obrazów w ochronie przed złowrogimi wiosennymi gromami i porywistym wiatrem.

Nadejdź wiosno!
W równonoc wiosenną na wzgórzu odbywała się uroczysta uczta, której towarzyszyły tańce, śpiewy, zabawa i radość. Pieczono kołacze, rozlewano miód. Nie zapominano oczywiście o zmarłych przodkach, którym zostawiano napitek i jedzenie. Domy zaś uroczyście sprzątano, wymiatając z nich zaległy po zimie kurz, brud, piach, a wraz z nim pozbywano się zastygłych w kątach żali, smutków, chorób i złych wspomnień. Zima rzadko była łaskawa – trzeba było mieć dużo szczęścia, aby nie zabrała któregoś z domowników. Licho nie zasypia… Aby je przepędzić, domy okadzano ziołami, rozpalano w nich święty ogień, uroczyście spożywano rytualny kołacz.

Do dziś w całej Polsce znany jest zwyczaj oblewania wodą. To tylko część z pradawnego zwyczaju, kiedy to smagano się zielonymi witkami i polewano wodą. Młodych mężczyzn należało wysmagać dębowymi witkami, które symbolizowały męską energię, płodność, siłę, a niewiasty – brzozowymi lub wierzbowymi, delikatnymi, kobiecymi, odpędzającymi złe moce. Smaganie miało zapewnić wejście w nowy rok w zdrowiu i radości. Polewanie się zaś wodą – miało oczyścić – nie tylko dosłownie, ale także duchowo, zmywając smutek i zimową nostalgię i rozbudzając życie. Śmigus-dyngus był także dobrą okazją dla młodzieży na okazanie swojego zainteresowania płci przeciwnej. Panny, którym oszczędzano zabaw, mogły obawiać się staropanieństwa.

Na początku było jajko
Do dziś przetrwał także zwyczaj malowania jajek. Słowianie wierzyli, że świat powstał od jajka, było więc ono najsilniejszym symbolem życia, płodności, witalności. Jajko było również niezwykle cennym produktem, często odmawiano go swoim domownikom do codziennego spożywania, przeznaczając je na handel. Dlatego w najważniejsze święto pozwalano sobie na jedzenie jajek dowoli. Dla zdrowia, dla życia, dla przedłużenia rodu. Jajkami obdarowywano również włóczebników, którzy odwiedzali domy ze śpiewem i dobrymi życzeniami.

Oddzielnym zaś pochodem było chodzenie po wsi z tzw. gaikiem – gałązkami zdobionymi wstążkami i barwnymi ozdobami, aby dać drzewom sygnał do kwitnienia. Do dziś elementy tego zwyczaju można odnaleźć w Bożym Ciele, kiedy to zdobi się domy lub przynajmniej wybrane części miast i wsi, szykując kwietne i liściaste ołtarze, z którego obowiązkowo trzeba zabrać po gałązce do domu.

Dziś starosłowiańskim obrzędom dodano chrześcijańską symbolikę, niestrudzenie jednak przetrwały one przez wieki jako łącznik z naszymi przodkami.

Jeśli chcielibyście obchodzić Jare Gody, pamiętajcie, że nie musicie tego robić w sztywnych ramach czasowych. Pamięć o dawnych zwyczajach nie stawia żadnych zasad, możecie zatopić marzannę zarówno w równonoc wiosenną, jak i każdego innego wiosennego dnia. Zamiast wielkiej słomianej kukły, może to być po prostu symboliczne połączenie gałęzi albo traw, kwiatów. Możemy wiosennym porządkom dodać swoje intencje i zapalić kadzidła z ziół, czy po prostu naturalnych świec. Wszystko tak, jak czujemy w sobie. Nie musicie oddawać czci żadnym bóstwom, po prostu – przywołać pamięć o dawnych zwyczajach.

 

źródło zdjęcia: https://isap.info.pl/2020/03/08/pisanki-magiczna-rola-jajka/

Artykuły z tej kategorii

14 sierpnia 2024
26 marca 2023
17 grudnia 2022